11.07.2005 - 25.07.2005 - Urlop na wsi "Moja pustelnia"

Miejscowości, w której byłem nie ma na mapie. Nie jest to taka typowa wieś. Nie przechodzi przez nią żadna droga. Do najbliższej jezdni jest około półtora kilometra. Od tej jezdni odchodzi bardzo wąska droga dojazdowa (Dwa samochody nie mogą się minąć jeśli któryś nie zjedzie na pole). Od tej drogi dojazdowej do każdego domostwa odchodzi prywatna droga każdego gospodarza, która jest długa na około 200 metrów. Drogi te są z jednej i drugiej strony otoczone sadami i przypominają trochę tunele. Domy nie są ustawione jak w typowych wioskach jeden w sąsiedztwie drugiego, ale trochę dalej. Niektóre nawet kilkaset metrów. Moja przyszła "pustelnia" oddalona jest od dwóch drewnianych domków kempingowych moich rodziców około 200 metrów. W jednym domku na razie mieszkam ja, a w drugim rodzice. Dokoła tylko drzewa, lasy i łąki. A ponieważ z całej wioski pozostało tylko bodajże pięć rodzin mieszkających tu na stałe, wiele domów jest pustych i odwiedzanych tylko w czasie wakacji. Wszyscy dawni mieszkańcy, albo się wyprowadzili do miasta albo zmarli. Las sam się rozsiewa. Na polach nic się nie uprawia. Tylko gdzieniegdzie są zagospodarowane pola lub "folie" z papryką. Nikt nie kradnie. Ludzie zostawiają wszystkie swoje narzędzia na zewnątrz. Mój rower mogłem spokojnie zostawić na werandzie na całą noc. Tata nie zamykał samochodu. W nocy biegają psy gospodarzy więc może dlatego jest tak bezpiecznie. Do najbliższego sklepu jest 2 km, do kościoła 5 km, do szkoły podstawowej 5 km, do gimnazjum 13 km, do liceum ok. 20 km. Woda czerpana jest ze studni. Jednym słowem idealne warunki na pustelnię i wypoczynek. W pustelni jeszcze nikt nie mieszka. Nie ma jeszcze podłogi i nie można na stałe wnosić żadnych mebli. Prawie wcale nie oglądałem w czasie tego urlopu telewizji. Jedynie po zamachach terrorystycznych w Egipcie poszedłem do domu rodziców na Wiadomości. Mój tata chce dać mi tę pustelnie, abym mógł tam wracać gdy jego już nie będzie i czerpać siły do pracy oraz natchnienie do modlitwy i tworzenia. Trochę mi tylko wstyd, że ten domek jest taki okazały. Moim pragnieniem było coś bardzo prostego i malutkiego. Być może nie będzie to miejsce, które będzie służyło jedynie mi, ale innym zabieganym duszyczkom, które potrzebują odpoczynku?