Oj, ci księża!
Artykuł drukowany w "Rycerzu Niepokalanej" nr 1/1930 Rycerz Niepokalanej, 12 grudzień 1997 (498)
Raz po
wykładzie przyszedł do niego student, dobry i zdolny chłopiec, który nie dał
się łatwo zbić z tropu.
- Panie
profesorze - rzekł - czy nie byłby pan tak dobry rozwiązać mi kilka wątpliwości,
które mną owładnęły od chwili, gdy słucham pańskich wykładów?
- Dlaczego
nie, kochany przyjacielu! Bardzo chętnie! O cóż to chodzi?
- Tylko
kilka pytań, panie profesorze! Kto zachował nam dzieła starych klasyków? W
jaki sposób nie zginęły one, gdy za czasów średniowiecza barbarzyństwo
zalało cały świat kulturalny?
- Mnisi
poodpisywali je w swych klasztorach i tym sposobem zdołali je uratować.
- Mnisi?
- Tak,
mnisi, zwłaszcza benedyktyni.
- Ach
te klechy! Więc to oni poodpisywali stare
kodeksy i w ten sposób dla nas je uratowali! Musiała to być wielka i żmudna
praca? No i naturalnie niejeden nabawił się suchot wśród pyłu
bibliotecznego? Nie inaczej! Prawda, to było jeszcze wtenczas, gdy głowy panujące
nie umiały się nawet podpisać? Dziwne, zaiste, czasy! I dziwni, zaiste, ci
mnisi, że mieli ochotę przepisywać literę po literze z Liwiusza, Cezara,
Cycerona, Wirgiliusza itp. A jak te kodeksy wyglądają? Starannie pisane, jak
malowane, a inicjały - to istne dzieła sztuki! Przemierzłe klechy!
Po
chwili znów drugie pytanie:
- Czy
to prawda, że bez nich nie mielibyśmy także Kolumba ani Vasco De Gama? Pewien
bowiem mnich, niejaki Fra Mauro, jak powiadają, narysował w roku 1450 ową sławną
mapę, którą następnie posługiwał się Kolumb.
- Tak,
to prawda, ale taka mapę mógłby narysować także kto inny.
- To
się rozumie! Dlaczego by tylko klechom miały przychodzić takie pomysły?
- Czytałem
też, panie profesorze, że zamiast niezgrabnych rzymskich cyfr, pewien papież
wprowadził w arytmetyce cyfry arabskie.
- Papież
Sylwester II. Byłby to uczynił kto inny! Cóż, kiedy papieże zawsze i wszędzie
naprzód się pchali!
- Powiadają
także, iż lunetę i teleskop też jakiś ksiądz wynalazł. Lecz może to
nieprawda? Księża zawsze lubią przyswajać sobie różne rzeczy!
- Nie,
to prawda. Franciszkanin Roger Bakon wymyślił te instrumenty.
- A,
to przeklęty Bakon! Kiedy on żył właściwie?
- Umarł
w roku 1294.
- Był
wcześnie już postępowym, prawda?
- A
jeszcze coś! Wszak to ksiądz pierwszy udowodnił, że słońce stoi, a ziemia
się obraca?
- Tak,
Mikołaj Kopernik.
- Przepraszam
pana profesora. Dlaczego nazywają wiek, w którym wiedza, sztuka i literatura
najwięcej kwitły, złotym wiekiem Leona X?
- Bo
papież Leon X był prawdziwym protektorem uczonych, artystów owego czasu.
- Co,
papież protektorem cywilizacji?
- Ej,
zdaje mi się, mój chłopcze, że sobie ze mnie kpisz!
- Skądże!
To wszystko są tylko wątpliwości, nieznośne wątpliwości! Chętnie bym
klechom chciał przypiąć łatkę, że są i byli zawsze wstecznikami, lecz te
wątpliwości nie dają mi spokoju. Czy prawda, panie profesorze, że pierwsze
szkoły ludowe bezpłatne stworzył de la Salle?
- Tak
jest, Francuz de la Salle!
- Ksiądz?
- Ksiądz!
- I
że pierwszym, który się zajął głuchoniemymi, był Hiszpan ksiądz Pedro de
Ponce, a po nim de l'Epée?...
- Niech
się pan nie gniewa, panie profesorze! Cóż ja temu winien, że klechy w
historii nie dają mi spokoju? Czytałem jeszcze i to: nie dość, że mnich
Bertold Szwarz wynalazł proch, mnich Guido d'Arezzo - skalę i podstawowe reguły
nauki o harmonii, mnich Tegeruss w Bawarii około roku 1000 malarstwo na szkle,
jezuita Cavalieri (1747) polichromię, jezuita Secchi - analizę spektralną...
- Dosyć,
do pioruna! Widzę teraz dobrze, że sobie ze mnie kpisz!
- Prawda,
prawda! - pierwszy piorunochron nie został wynaleziony przez Franklina, lecz
zrobił to już w roku 1754 mnich Premonstratensów proboszcz Prokop Divisch! O
tym wspomina nawet Kürschner w leksykonie konwersacyjnym!
- Milcz,
gaduło!
- Największym
znawcą językowym naszych czasów był kardynał Mezzofanti!
- Ty
wsteczniku!
- O
nie! Największym wstecznikiem był najsławniejszy paleograf XIX wieku, kardynał
Mur.
- Dosyć
tych głupstw! Zaraz mi się wynoś!
- A
w którym kierunku? Może to panu powiedzieć: diakon Flavio Gioia. On znacznie
ulepszył kompas już w roku 1300!
- Tyś
całkiem oszalał i masz rozpaloną głowę!
- Jeśli
bym się zapalił, to musiałaby przybyć sikawka, by gasić pożar! Sikawki
wprowadzili najpierw biali mnisi cystersi, a paryscy kapucyni byli aż do XVII
wieku strażakami ogniowymi w Paryżu!
- Jeśli
nie zamilkniesz, to wylecisz!
- Może
w przestworza powietrzne? Prawda! Pierwszy balon wynalazł jeszcze na 60 lat
przed Montgolfierem mnich Bertold Gusman, który w roku 1720 wobec całego dworu
portugalskiego wzbił się w powietrze. - Czego pan szuka, panie profesorze?
Okularów? - To także wynalazek księży! Okulary wynalazł w trzynastym
stuleciu dominikanin Aleksander Spina! Czy pan się tak spieszy, że spogląda
na zegarek? Zegarek to również wynalazek księży! Pierwszy zegarek mamy od
kronikarza kościelnego Kassiodora (505 r.), ulepszył go Gerbert, późniejszy
papież Sylwester II. Pierwszy zegar astronomiczny sporządził opat Ryszard
Wallimford w roku 1316. No, ale teraz już idę! Palą się gazowe lampy.
Jeszcze tylko słówko, panie profesorze! Pewnie pan wie, że światło gazowe
wynaleźli jezuici. Z całą pewnością wynaleźli je jezuici! I w roku 1794
wprowadzili najpierw w Stonyhurst w Anglii, a jezuita Dunn otworzył w roku 1815
w Preston pierwsze towarzystwo gazowe. Do widzenia, panie profesorze! Co, rower
także pan ma? Przedmiot ten wynalazł także ksiądz Pinaton, który już w
roku 1845 jeździł na dwukołowcu!...
- Przepraszam
jeszcze raz! Lecz prawda zostanie zawsze prawdą i tylko prawdę powinien głosić
badacz historii!